DEPECHE "Exciter"

Bodaj najbardziej oczekiwany album 2001 roku to kolejny punkt zwrotny w twórczości zespołu Depeche Mode. Ci, którzy spodziewali się, że na płycie "Exciter" znajdą brzmienie typowe dla słynnego kwartetu, będą zaskoczeni. Dinozaury synth popu wydały bowiem longplay dojrzały, wyciszony, a przede wszystkim mocno osadzony we współczesnej, pełnej chłodnych i "kosmicznych" dźwięków muzyce.Już pierwszy "numer" z krążka, "Dream On", wprawia w osłupienie. Bynajmniej nie spodziewałam się usłyszeć na tym wydawnictwie kompozycji "Personal Jesus II", ale pulsowanie, a nawet sposób śpiewania Dave'a Gahana jako żywo podpatrzony u nieodżałowanego Marka Sandmana, nie mogły skojarzyć się inaczej, jak z twórczością formacji Morphine. A na dodatek członkowie Depeche Mode wybrali właśnie ten, całkiem nie "depeszowy" utwór na singel promujący nowe dzieło.To był chyba najlepszy wybór, bo w tym "kawałku" zawarto kwintesencję "Exciter". A jest to album wyjątkowo bogaty w brzmienia. Trafiły bowiem na niego akustyczne, delikatne piosenki (w których wreszcie wyraźnie słychać gitary), elektroniczne, bardzo melodyjne nagrania (jak kompozycja "Shine", najmocniej odwołująca się do stylu "starego" DM), aż po prawdziwe "odjazdy" w rodzaju mocnego utworu "The Dead of Night". Wszystko natomiast zgrabnie "oblane" zostało nowoczesnym tłem, zapożyczonym ze współczesnej muzyki elektronicznej. Właśnie tu najbardziej daje się odczuć rolę producenta tej płyty - Marka Bella, znanego ze współpracy m.in. z Björk. Ale najbardziej zaskakujący, a równocześnie będący chyba największą zaletą longplaya, jest sposób, w jaki członkowie Depeche Mode operuje ciszą. Wszystkie "kawałki" z "Exciter" zostały skomponowane bardzo oszczędnie, dzięki czemu krążek zyskał niepowtarzalny klimat. To najdziwniejsze, a zarazem
Marta K


© BEYOND words 2003 - 2005