(2003) Sposób Na Potwory

Marcin Babko: Przed nagraniem solowego albumu "Paper Monsters" mówiłeś, że muzyka Depeche Mode jest dla Ciebie zbyt sztuczna, technologiczna.

Dave Gahan: - Myślę, że wtedy chodziło mi przede wszystkim o koncerty. Gdy z Depeche Mode występowaliśmy na żywo, ja zawsze śpiewałem własnym głosem. Pomyślałem więc sobie: dlaczego oni nie mogą grać na prawdziwych instrumentach, a nie tylko kreować brzmienia z syntezatorów? Słucham dużo rocka i brakowało mi prawdziwej, żywej muzyki. Szczytem był "Exciter". Do dziś myślę, że to bardzo dobra płyta, ale nasz producent Mark Bell włożył w to za dużo elektroniki. Miałem już dość manipulacji dźwiękiem.

Tym bardziej że pod koniec lat 70. byłeś punkowcem.

- Gdy miałem 15 lat, w Anglii eksplodował punk rock. Zespoły takie jak Sex Pistols czy The Clash były w telewizji, a ja chciałem być taki jak oni. Utrzymywałem się z projektowania ciuchów, bo udało mi się dostać do szkoły artystycznej. Chodziłem na koncerty punkowe i myślałem, że ja też mógłbym tak grać. Dzięki punkowi odkryłem, że muzyka wcale nie musi być perfekcyjna. Pracując nad "Paper Monsters", przypomniałem to. Wiem już, że wolno mi robić błędy.

Niemal równocześnie Ty i Martin L. Gore wydaliście solowe płyty. Pojawiły się plotki o rozpadzie Depeche Mode. W Polsce zasmuciło to wiele osób.

- Wiem, że mamy dużo fanów w Polsce. Mogę powiedzieć im jedno. Muzyka, którą nagraliśmy z Depeche Mode, będzie istnieć zawsze. Tego na pewno nikt naszym fanom nie odbierze. Śpiewałem te piosenki przez tyle lat, że po prostu nie mogę o nich zapomnieć. Co będzie z Depeche Mode? Nie wiem. Przede wszystkim nie wiem, czy Martin jest zainteresowany dalszą współpracą. Widzieliśmy się niedawno, był na jednym z moich koncertów. Gratulował mi. Powiedział też jednak, że bardzo dziwnie czuł się, słysząc, jak śpiewam jego piosenki z innym zespołem, podczas gdy on stał pod sceną.

Często mówisz o "papierowych potworach" ("Paper Monsters"), zmorach z przeszłości, które towarzyszyły nagrywaniu Twojej solowej płyty. Czy wciąż Cię dręczą?

- Tak, codziennie. Ale mam na nie sposób. Trzeba o nich mówić, pisać, śpiewać. Nie są tak potężne, gdy śpiewam przed tysiącami ludzi, tym bardziej, gdy oni śpiewają razem ze mną. To dlatego gram tyle koncertów, dlatego przyjeżdżam do Polski.


© BEYOND words 2003 - 2005