Michaela Olexowa - Bong 30 (1997)
Jak przeleciały Ci dwa ostatnie lata? Czy dużo się działo?
Spędziliśmy dużą część ostatnich dwóch lat nagrywając, pracujemy obecnie nad tym, a zanim zaczęliśmy aktualne nagrania, pisałem piosenki. Ale prawdopodobnie zacząłem pisać nowe piosenki wcześniej niż dwa lata temu.
Jak wiele czasu zajęło Ci przystosowanie się do normalnego, codziennego życia po powrocie z tak rozległego Devotional Tour?
Myślę, że nie zajęło mi to bardzo długiego czasu. Wdałem
się w kilka bardzo złych nawyków na trasie. Brałem tabletki nasenne każdego dnia i kiedy powróciłem do domu, wciąż miałem ich jeszcze trochę, więc dały mi one kilka dni dobrego snu... Sen jest kluczem do szczęścia (śmiech). Po tym wszystkim rzuciłem te tabletki i kompletnie powróciłem do normalności.
Czy byłeś w kontakcie z zespołem po zakończeniu Devotional Tour, czy może miałeś zamiar to wszystko skończyć i zapomnieć o Depeche Mode na jakiś czas?
Ponieważ Dave wrócił do Ameryki, nie widywaliśmy się zbyt często i nie gadaliśmy przez telefon zbyt wiele, może nie tak często, jak powinniśmy. Nie rozmawialiśmy z Alanem, mimo że mieszkał w Londynie, co było strasznie dziwne i byliśmy przygotowani na jego decyzję o opuszczeniu zespołu. Przewidzieliśmy to wiele miesięcy wcześniej. Andy, jego widywałem cały czas, ponieważ mamy wspólnych przyjaciół, więc jeśli jestem w Londynie, jestem prawie zmuszony, by do niego wpadać.
Czy myślisz, że to, iż Dave byl w Los Angeles, a reszta grupy w Londynie, wpłynęło na stosunki w zespole?
Myślę, że fakt, iż to była taka wielka odległość między nami spowodował pewne trudności w komunikowaniu się i pomimo to, że tak łatwo jest podnieść słuchawkę i porozmawiać z kimś, nie robiliśmy tego tak często, jak powinniśmy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że powinniśmy być w częstszym kontakcie, szczególnie, jeśli jesteśmy po różnych stronach Atlantyku.
Czy trudno było usadowić się znowu w studio po tym całym wolnym czasie, jaki miałeś?
Naprawdę łatwo było nagrać to wszystko. Tak łatwo przychodzi sprzyjająca atmosfera, a w ekipie, z którą pracowaliśmy, są tacy mili ludzie. Więc porównując to do nacisku, jaki panował przy robieniu kilku ostatnich albumów, to jest totalnie przyjemne. Znałem Tima wcześniej i spotkaliśmy się po latach, ale nigdy nie spędziłem z nim tyle czasu, a on jest faktycznie uroczą osobą. To uczucie, jakbym odkrył nowego duchowego brata. Kiedy musisz być w studio z czterema, czy pięcioma różnymi osobami przez cały czas, to zawsze pomaga, jeśli masz z nimi taką więź.
Kiedy zaczęliście pracę nad nowym albumem?
Przypuszczam, że zawsze zależy to od tego, ile piosenek mam gotowych i nagranych na demo, zaczynamy, kiedy myślę, że sąone na tyle gotowe, by wejść do studio i poeksperymentować z nimi. Myślę więc, że gdy miałem około 6. czy 7 piosenek zrobiliśmy spotkanie i podyskutowaliśmy nad planami na przyszłość i kiedy powinniśmy rozpocząć nagranie, kiedy byłby dobry czas na wydanie czegoś, teoretycznie, i to jest ten moment, kiedy zrobiliśmy to wstępne spotkanie.
Czy słuchałeś dużo muzyki ostatnio? Czy coś miało wpływ lub zainspirowało Cię przy obecnej pracy?
Zawsze lubiłem słuchać każdego rodzaju muzyki. Właśnie wróciłem ze sklepu muzycznego i kiedy przeanalizowałem, co właśnie kupiłem, niezłych rzeczy nie jest na czasie. Mam jeden CD, który mógłby być wydany w ciągu ostatnich trzech miesięcy, ale cała reszta to naprawdę stare rzeczy. To nie są żadne szczególne gatunki muzyczne.
Na jakich koncertach byłeś ostatnio?
Tak naprawdę nie lubię za bardzo muzyki granej na żywo. Wybrałem się, by obejrzeć Oasis w Knebworth, ale bardziej z racji tego wydarzenia i odkryłem, że jest to całkiem interesujące. Zawsze oglądanie zespołów na scenie wydawało mi się bardzo nijakie, chyba, że dzieje się coś naprawdę specjalnego. A samo oglądanie ludzi grających na instrumentach, nigdy tak naprawdę do mnie nie przemawiało.
Jaki wpływ na nowy album miała obecna muzyka zawierająca elektroniczne formy, jak techno i dancefloor?
Szczególnie od kiedy Tim Simenon jest jednym z reprezentantów tego nurtu?
Wolę zdecydowanie wolną muzykę dance i wszystko, co ma powyżej 100 BPM jest dla mnie nieco za szybkie. Tempa na tym albumie mieszczą się w przedziałach od 69 do 100 i jest to mój ulubiony przedział. Ale wracając do muzyki jaką lubię, generalnie lubię cały trip-hop, z braku lepszego określenia, nienawidzę nazwy trip-hop, ale jedynie ona podsumowuje obecnie pewne rodzaje muzyki.
Tim Simenon jest znany fanom przez jego remiksy twoich piosenek takich jak "Eyerything Counts" i "Strangeloye". Dlaczego wybraliście właśnie jego?
Wszyscy naprawdę lubimy ostatni album Bomb The Bass i szczególnie lubiliśmy album Gavina Fridaya, który ukazał się parę miesięcy wcześniej nim zaczęliśmy pracować z Timem. Myślę, że materiał, jaki on zrobił dawniej dla Sinead O'Connor jest jego najlepszym materiałem dla mnie. Tim ma dobre ucho dla muzyki dance. Potrafi zrobić coś, co ma 69BPM, a to jest bardzo ważne dla nas, gdyż jesteśmy właśnie w takich wolnych klimatach W przeszłości zajmowaliśmy się rzeczami szybszymi niż 100BPM, ale kiedy staram się napisać coś szybszego, zawsze brzmi to dla mnie głupio, traci nastój. Dla mnie ta płyta cała jest nastrojowa.
Jaka jest główna różnica pomiędzy praca z Timem Simenonem, a Floodem?
Jedną z głównych różnic jest to, że jest to o wiele mniejsze przedstawienie, ale jest to prawdopodobnie podyktowane przez piosenki. Jest dużo mniej gitary na tej płycie niż na ostatniej i pewnie nawet mniej niż na "Violator". Tim ma także dziwną organizację i pracuje z tym samym zespołem Więc mamy w studio programistę, muzyka, inżyniera i Tim i cała czwórka pracuje razem z tym samym zespołem i mają naprawdę dobre więzi między sobą. Z Floodem, to był sam Flood, który rzucał pomysły i mówił "czemu tego nie spróbujecie, zobaczcie, czy to zadziała", kto miał jakieś sugestie i próbował zrobić to samemu. Teraz czasami są, to dwa, czy trzy różne pomysły o których marudzę ja, a Tim może pogadać z Dave'em Claytonem, klawiszowcem i powiedzieć, że może powinniśmy spróbować tego przy tej piosence i nakłada swoje słuchawki i zaczyna pracować przez kilka godzin, kiedy my być może próbujemy coś innego przy innej piosence, l czasami, jak w Nowym Yorku miałem cały plan w pokoju, do napisania jak najlepiej. Więc czasami jest tak, że trzy różne pomysły przechodzą w jeden. Praca równoległa, tak to nazywają.
Czy to znaczy, że jesteś bardziej zaangażowany w produkcję, niż powinieneś?
W przeszłości Alan był prawie maniakiem kontroli. Myślę, że on nawet przyznawał się do tego, że jest czymś więcej, niż taki maniak Dokonywał prawdziwej magii przy produkcji, a to jest coś, co nigdy mnie tak nie interesowało. Oczywiście dbałem o to co się działo i jaki był rezultat końcowy. Jeśli podobało mi się to, co on robił, wtedy pozwalałem mu z tym wchodzić. Jeśli to prowadziło do punktu, który nie podobał mi się, wtedy mówiłem, że nie, ta praca mi się nie podoba, może spróbuje coś jeszcze, co pasuje do faktu, że jest w sumie doświadczonym producentem. Teraz muszę być bardziej zaangażowany niż wtedy.
Czy dyskutowałeś z Danielem Millerem o kierunku, jaki masz zamiar obrać na tym albumie?
Zawsze puszczałem Danielowi taśmy demo, jak tylko były skończone i generalnie mu się one podobały. Nie pamiętam, by kiedyś powiedział "Naprawdę nie cierpię tej piosenki". Nie mieliśmy żadnej większej koncepcii zanim rozpoczęliśmy pracę. Mówiłem mu, że podoba mi się pomysł, by być dość hip-hopowym na tej drodze. Oto przyczyna, dlaczego zaczęliśmy myśleć o tanecznej stronie i myślę, że to Daniel pierwszy zaproponował Tima. Powiedział: "co z Timem, on jest miłym facetem, już go znacie, jest producentem kilku dobrych nagrań". Więc posłuchaliśmy materiału Tima i myśleliśmy co to za wspaniały pomysł. Już go poznaliśmy i polubiliśmy. Jeśli lubisz ludzi, to jest jedna z najważniejszych rzeczy w życiu i wszystko gra.
Jak wiele nowych piosenek napisałeś i ile z nich znajdzie się na nowym albumie?
W tej chwili jest 9 piosenek ze słowami i jest jeden instrumentalny, prawdopodobnie pierwsza B-strona, ale podoba się nam tak bardzo, ze równie dobrze może się on znaleźć na albumie. Pragniemy także spróbować zrobić kilka nastrojowych instrumentali łączących części. Mamy pomysły, ale fizycznie nie jesteśmy w stanie jeszcze temu podołać. Nie wiemy jak to się skończy, ale jeśli dostaną one tytuły, powinno być 11, czy 12 utworów. Jeżeli jednak będą tylko krótkimi łącznikami, prawdopodobnie nawet ich nie nazwiemy.
Czy piszesz gdy jesteś szczęśliwy, czy nieszczęśliwy?
Nie wiem, czy jestem naprawdę szczęśliwy, czy też nie. Myślę, że mam pewien poziom i ponieważ zawsze na nim jestem, to zawsze piszę. To zawsze stan emocjonalny kiedy piszę. To nigdy nie są ogromne szczyty, czy też spadki szczęśliwości.
Co robisz z piosenkami, które nie wejdą na album?
Kilka z nich skończy jako B-strony i to jest prawdopodobnie jedna, czy dwie, które odrzucam, gdyż nie jestem pewny co do nich.
Czy nowy album odbiega znacząco muzycznie i poetycko od poprzedniego?
Myślę, że w wielu sprawach jest to zasadnicza różnica i widać tu będzie prawdopodobnie więcej uczuć, tak jak się to sprawdziło na "Violator". Dla mnie ostatni album był nieco zbyt dziwaczny, nasz pseudo-rockowy album. Ten nowy bardziej opiera się na elektronice, w której tkwią nasze prawdziwe korzenie.
Jak długo zajmuje zwykle napisanie i później nagranie piosenki?
By napisać i nagrać demo, potrzebuję jeden dzień, jeśli się naprawdę pospieszę. Ale czasami jest jedna piosenka na albumie, którą starałem się nagrać i to nie działało, a ja wciąż myślałem, co jest nie tak. Lubię proste piosenki i wracam do nich 5, czy 6 razy i spędzamy tydzień, cały czas się nimi zajmując i na koniec to się sprawdza. Ale to tylko nagrywanie demo piosenki. Kiedy wchodzimy do studia, niektóre piosenki udają się bardzo szybko, inne nie.
Czy możesz powiedzieć, czy większość nowych piosenek jest raczej wolnymi balladami, czy rockowymi kawałkami?
Jest wiele rocka na tym albumie. Jest około 3, czy 4, które nadają się do tańca, w typowym tego słowa znaczeniu. Wiele utworów jest raczej wolna, ale myślę, że są one wolne, ale z siłą i nie są one "nietaneczne". Jest około 4, które są dość szybkie.
Czy zapisujesz pomysły, gdy Cię nachodzą? Czy się sprawdzają?
Zwykle tak, ale muszę zapisywać więcej swoich pomysłów, gdyż wierzę, że moja pamięć jest nieco lepsza niż jest. Czasem budzę się w środku nocy i mam cudowny pomysł na piosenkę i pamiętam kilka przypadków, gdy miałem wizję całej piosenki, już napisanej i myślałem sobie "powinienem wstać i to napisać - ale nie, nie ma mowy, że to zapomnę.". I budziłem się następnego dnia i nie pamiętałem ani jednej linijki, a to naprawdę denerwuje.
Jakich spraw dotykasz w słowach na tym albumie?
Myślę, że mniej jest spraw dotyczących religii niż w przeszłości, gdyż myślę, że już z tym przesadziłem. Aie ponieważ jest to główna fascynacja, za każdym razem, gdy sięgam po pióro musi być choć kilka stów z nią związanych. Jest więc mniej religijny niż poprzedni. Myślę, że ma ducha. To nie jest prawdziwa koncepcja, czy temat albumu, ale wiele piosenek ma związek z przeznaczeniem.
Czy kiedykolwiek martwiłeś się, że stajesz się twórczym bankrutem?
Cały czas się o to martwię. Nigdy nie jestem przekonany, że to, co zrobiłem jest dobre, aż do czasu, gdy nagranie się ukazuje, jest zauważone i ludzie kupują je. Przy ostatnich siedmiu albumach studyjnych, nigdy nie bytem szczęśliwy, do momentu, gdy zostały wydane, a ludzie je kupowali, ale może coś ciekawego się zdarzy. Pamiętam, że z ostatnią płytą było tak, że bytem naprawdę niezbyt pewny, grając ją ludziom przed jej wydaniem, gdyż jeśli pracowałeś nad czymś zbyt długo, absolutnie nie widzisz, co jest w tym dobre, a co złe. Masz tylko nadzieję, nie oceniacie, że gdzieś zboczyłeś.
Wprowadziłeś gitarę na "Violator". perkusję na "Songs Of Faith And Devotion", czym zamierzasz zaskoczyć tym razem?
Nie myślę, że mieliśmy kiedykolwiek wcześniej styl Boba Dylana. Nigdy nie używaliśmy gitary w sposób konwencjonalny. Jeden z utworów ma całkiem styl country. Mamy gitarzystę zwanego BJ Cole i to się naprawdę sprawdziło.
Czy zaprosiliście jakichś innych muzyków z zewnątrz, czy też gości specjalnych do pomocy przy tym albumie?
Skorzystaliśmy z kilku różnych ludzi i czasami to zadziałało, czasami nie. Zatrudniliśmy Jakiego Liebezienta z Can, by przyszedł i zagrał na bębnach na jednym z utworów. Skorzystaliśmy z kolejnego perkusisty z Londynu, Japończyka Goto Cashiki. Zatrudniliśmy Douga Wimbusha, który zagrał dla nas na basie na jednym z utworów i mieliśmy Keitha Le Blanca, który programował dla nas bębny.
Czy używaliście jakiegoś nowego sprzętu, lub nowych form nagrywania i obróbki dźwięku?
Nigdy nie pracowaliśmy z programistą, gdyż zawsze robiliśmy to sami. Naprawdę cieszyłem się mogąc programować, ponieważ nawet, chociaż Alan robił wiele na ostatnim albumie, ty wciąż czułeś zawiłości, podczas, gdy teraz jest to o wiele łatwiejsze, by przejść dalej i słuchać, co z tego wyszło. To także dużo szybsza praca z kimś, kto wie, jak pracować naprawdę perfekcyjnie. On także używa wielu rzeczy, jak nagrania z twardego dysku, czego my nigdy nie robiliśmy przedtem, a co daje Ci wiele wolności. Nie musisz nagrywać wszystkiego na taśmy przez cały czas. Nigdy nie angażowaliśmy muzyków z zewnątrz na stałe w studio. Myślę, że mieliśmy Alana w przeszłości, a Dave Clayton, muzyk z którym teraz pracowaliśmy, wypełnił jego rolę, ale dużo łatwiej było nim manipulować. Jeśli Alanowi coś się nie podobało, to byłem pewny, że zagrałby to źle, ale jeśli powiedzieliśmy do Dave'a: "czy możesz spróbować to dla nas zagrać", on próbował i będzie próbował jak najciężej, by tylko zrobić to dla nas. Więc, jak już mówiłem, naprawdę się cieszyłem z tej całej organizacji.
W jakich miejscach i studiach nowy album został nagrany? Czy ten szczególny wybór miał wpływ na nagrania?
Zrobiliśmy wiele nagrań w bardzo małym studio zwanym Eastcote. Myślę, że w kilku przypadkach to pomogło, by stworzyć tą atmosferę, gdyż nie chodziliśmy do czołowych studiów przez cały czas To była bardzo niska tonacja i to było coś, co pomogło nam ustawić tony na nagranie. Ale oczywiście, gdy przechodziliśmy do mixów i wokalizy, musieliśmy udać się do większych studiów, zrobiliśmy więc trochę z Sarm West, trochę tu w Rak Studios i trochę w Electric Lady w Nowym Yorku.
Jaka jest główna różnica pomiędzy nagrywaniem albumu w wynajętej willi w Madrycie, a różnymi studiami? Czy bardziej komfortowe byto spędzanie czasu nagrań w jednym miejscu?
|Teoretycznie uwielbialiśmy pomysł wynajęcia wilii Madrycie i założenia tam naszego własnego studio, ale w praktyce to była kompletna klęska. Nienawidziliśmy tego, że nie była ona w centrum Madrytu. To było 30, czy 40 minut za miastem. Więc za każdym razem, gdy chcieliśmy wyjść, musieliśmy brać taksówki do miasta. Kluby były tam otwarte do późna, a ty wracałeś naprawdę pijany i miałeś do przebycia 30-40 minutową podróż taksówką do domu, a taksówkarze nigdy nie chcieli nas wozić tak daleko, także życie z całą masą innych stawało się naprawdę ciężkie. Nie mieliśmy nigdy odpoczynku od siebie, więc myślę, że wiele się nauczyliśmy Myślę, że o wiele lepsze dla nas było życie w zupełnie różnych miejscach i spotykanie się w tych miejscach, gdzie musieliśmy
Czy śpiewasz jakieś piosenki na tej płycie?
Tak, dwie z piosenek.
Czy planujecie, by nowe piosenki zmiksowali ponownie tacy ludzie, jak Brian Eno. William Orbit, Johny Dolar, Steye Lyon, Francis Kevorkian?
Planujemy robienie remiksów. Niekoniecznie przez tych samych ludzi. Co więcej, wybraliśmy tylko jeden remix i jest to DJ Shadow. Robi on remix na B-stronę singla. Jest nazwany "Painkiller".
Jak wiele macie jeszcze do zrobienia, zanim album zostanie ostatecznie skończony?
Musimy wciąż dokończyć wokale na chyba czterech utworach Muzycznie jesteśmy gotowi na jakieś 70%. Miejmy nadzieję, ze w ciągu paru następnych tygodni powinniśmy skończyć wszystkie utwory i dać je do miksowania. a wtedy mamy około 8 tygodni na wykończenie mixowania.
Czy jest jakaś publiczność, jaką chcesz przyciągnąć tym albumem?
Nie, nie tak naprawdę. Moi duchowi bracia i duchowe siostry oto moja publiczność, (śmiech).
Czy myślisz, że reakcja na nowa płytę może być odmienna w Europie i Ameryce? Czy myślisz, że tamtejsze sceny muzyczne bardzo się różnią?
To naprawdę ciężko określić, co się stanie. Nie wydaje mi się aby były tam różne kierunki, to wygląda na mały misz-masz Jeśli patrzysz na listy przebojów przez lata, one zawsze były takie same.
Czy sukces na listach przebojów ma dla Ciebie jakieś znaczenie?
Chciałbym powiedzieć nie, ale niestety muszę powiedzieć, że tak. To nie znaczy, że nie mogę spać, jeśli jesteśmy na pierwszym miejscu, ale kiedy nasze nagranie robi klapę i nie wchodzi na listę, martwię się nieco. Właśnie spędziliśmy rok, pracując nad albumem i mamy kolejne kilka miesięcy by on się ukazał i po tym wszystkim, jeśli nam się nie uda na listach, to będzie denerwujące. Kiedy nasza ostatnia płyta wyszła. byłem właśnie na wakacjach, wróciłem pewnej nocy z kolacji i dostałem fax mówiący że album dostał się na pierwsze miejsce w Ameryce, Anglii i kilku innych krajach i myślę, że byłem wtedy naprawdę szczęśliwy. Więc sukces na liście musi coś znaczyć.
Przed ukończeniem ostatniej płyty były obawy w prasie, czy przezwyciężysz sukces "Violatora". czy martwisz się, że nowy album może nie być takim sukcesem, jak te poprzednie?
Podczas pisania na ostatni album odczuwałem większe naciski niż tym razem, ponieważ "Violator" był naszym najlepiej sprzedającym się albumem do tego czasu i został praktycznie sprzedany w liczbie dwukrotnie większej, niż cokolwiek innego i wyglądało to, jak ogromne ostrzeżenie dla nas. którego nigdy do tej pory nie czułem. Ostatnia płyta była OK, ale nie sprzedawała się jak "Violator", co prawda lepiej niż "Musie For The Masses" i "Black Celebration". Może ma to odbicie w naciskach, które lubię, może potrafię pracować w tych warunkach, by przekonać się jak duże ciśnienie potrafię znieść. "Violator" był odrobinę zbyt dobry (śmiech).
Czy wciąż obawiasz się o to, jak media mogą odnieść się do Twojej pracy?
To zawsze jest denerwujące otrzymywać złe opinie, ponieważ szczerze wierzę w to, że to co robimy jest dobre. Ale znowu nie będę cierpiał na bezsenność z tego powodu ponieważ wszyscy wiemy jaki kapryśny jest świat i możesz wypuścić najlepszą pracę, jaka była wydana w ostatnim roku, ale jeśli ktoś ma z tobą osobiste porachunki, ukażą się złe opinie. Zauważyliśmy jedną rzecz, nie ma znaczenia, co wydajemy a i tak dostajemy 50% dobrych
ocen i 50% złych i myślę, że oni nie mające robić z muzyką, wszystko jest subiektywne i oto jest pytanie, co dzieje się w głowie krytyka.
Czy oglądasz MTV, czy jesteś zadowolony ze sposobu, w jaki MTV traktowała Was w ostatnich kilku latach?
Myślę, że MTV pomogło nam bardzo, ponieważ wydawali się oni wspomagać nas i grali nasze utwory całkiem często i nawet chociaż nie wydaliśmy singla od 3 lat, ludzie wciąż chcieli nas oglądać na MTV, nie znaczy to, że jestem jakimś wielkim fanem MTV. Praktycznie nigdy nie oglądam MTV i jeśli nie ma absolutnie nic w telewizji, wciąż staram się unikać włączania MTV. Ale kilka razy oglądałem ten program i myślę, że europejskie MTV jest lepsze niż to w Ameryce. Amerykanie zbyt dużo trują, stale próbują być poprawni politycznie, a ja myślę, że to nie jest dobre i sądzę też, że ich opinie nie są zawsze w porządku.
Jak myślisz, czemu wiele stacji TV ma wciąż tendencje do prezentowania Depeche Mode jako naiwnej grupy syntezatorowej, grającej "Just Can't Get Enough"? Czy masz na to jakieś wytłumaczenie?
Może wymagany jest jakiś czynnik komediowy... oglądanie clownów... obejrzyjmy znowu "Just Can't Get Enough" (śmiech). W tym kraju zawsze cierpieliśmy. Myślę, że głównie kampania prasowa była zła. Gdy robimy wszystko dobrze w tym kraju, ale robimy to dużo lepiej gdziekolwiek indziej, zaczynamy się prezentować jako te nienormalne supergwiazdy, które nie prezentują się w ten sposób tutaj. Ale wszyscy przeoczają fakt, że my robimy to całkiem dobrze także tutaj, nie osiągamy tylko takiego sukcesu, jak gdzieś indziej. Jak przeciętni ludzie odbierają to, że my nigdy nie odnieśliśmy tu sukcesu? Wiele razy ludzie podchodzili do mnie, mówiąc: 'wciąż coś wydajesz?.., miałeś kilka hitów we wczesnych latach 80-tych, prawda?" Oni pamiętają "Just Can't Get Enough" głównie z powodu tej kampanii prasowej i jest pewnie kilka innych czynników. Jesteśmy uznawani przez dużą część społeczeństwa jako ci, których czas w tym kraju już minął i nienawidzę się bronić. Jednak za każdym razem, zarówno teraz, jak i w przeszłości jestem bardzo zły, gdy ludzie tak do mnie mówią i wtedy odpowiadam: "nasz ostatni album dotarł do pierwszego miejsca, jak wysoko musiałby się znaleźć, byś go zauważył?"
Czy czytujesz prasę?
Gdy wychodzi album, czytam wszystkie opinie, a kiedy dajemy wywiady, oczywiście też je potem czytam, by zobaczyć, co dziennikarze o nas napisali. Nie pytam o każdy malutki wycinek z prasy, staram się tego unikać.
Czy "Songs Of Faith And Devotion" spełniło Twoje oczekiwania?
Myślę, że kiedy zaczęliśmy tamte nagrania, zdecydowaliśmy, że to powinno być wielkie przedstawienie i chciałem tego, ale z kilku powodów myślę, że zepsuliśmy piosenki. Na kilku utworach popsuliśmy to przez próbowanie tego pseudo-rockowego kierunku.
Kiedy ostatnio słuchałeś albumu Depeche Mode?
Kilka razy słuchałem "Violator", dwa, czy trzy miesiące temu, tylko dlatego, ze zatrzymałem się w moim londyńskim mieszkaniu, rozglądałem się wokoło pomyślałem, że to mogłoby być interesujące, by posłuchać tej płyty, ponieważ nie robiłem tego od lat.
Czy kiedy znów ruszycie na trasę, zamierzacie poruszać się znowu z tym całym przedstawieniem, jak na Devotional Tour, czy też może będziecie grać mniejsze koncerty?
Nie rozmawialiśmy właściwie o trasie, więc nie wiem, czy zamierzamy koncertować, czy nie. Ale dla mnie, jak już powiedziałem wcześniej, dla mnie oglądanie kilku ludzi na scenie, którzy śpiewają i grają na instrumentach, to nie jest wielkie show. Myślę, że gdy będziemy zamierzali grać na żywo, będziemy musieli tak jak ostatnio zabawić ludzi czymś więcej, myślę więc, że będzie potrzeba całkiem dużego sprzętu, by to zrobić.
Twoja akustyczna wersja "Personal Jesus" stała się bardzo popularna wśród fanów. Czy kiedyś myślałeś o tym, by zrobić nagrania "bez prądu"?
To jest jedna z rzeczy, na którą się nigdy nie zdecydowaliśmy z kilku przyczyn, myślę, że słowo "bez prądu" naprawdę mnie odstrasza.
Czy wolisz pracę w studio, czy też koncertowanie?
Jest wiele aspektów na trasie, które naprawdę kocham, ale cała sprawa jest zbyt wyczerpująca i fizycznie obciążająca. Będąc takim dziwakiem jak ja, niemożliwym jest by skończyć koncert i iść do domu do łóżka. Więc każdej nocy kończyło się na koncertowaniu, piciu, wychodzeniu, chodzeniu późno do łóżka i tym, że byliśmy zmuszeni do podróży dnia następnego i na to, by robić to wszystko znowu, a nie jest to zbyt zdrowe dla Ciebie, gdy robisz to 14 miesięcy non-stop.
Co sadzisz o innych grupach, które robią przeróbki waszych piosenek? By wspomnieć tylko kilka - Smashing Pumpkins, Terry Hoax, Diesel Mode... Czy myślisz, że zrobili to dobrze?
Naprawdę podoba mi się "Policy Of Truth" w wersji Terry Hoax. Myślę, że to interesująca wersja piosenki, to samo ze Smashing Pumpkins. Myślę, że to cudowna wersja "Never Let Me Down Again". To było zupełnie niespodziewane. Kiedy usłyszałem, że Smashing Pumpkins zrobili cover tej piosenki, spodziewałem się, że będzie to naprawdę rockowe i ciężkie, a było to
wyluzowane, łagodne i pomyślałem, że było cudowne
Czy to, że jesteście grupa tak często "bootlegowana" (wydawaną przez piratów), niepokoi Cię i czy starasz się coś przeciw temu zrobić?
Myślę, że kiedy jesteś tak często wydawany piracko, jak my jesteśmy, to może być zdrowe, bo znaczy, że jest zainteresowanie. Nigdy nie sądziliśmy, że to nas krzywdzi. Kiedy byliśmy w Nowym Yorku, poszliśmy do kilku sklepów w Village, które specjalizują się w bootlegach i nie mogliśmy uwierzyć jak wiele różnych bootlegów tam było. Były tylko półki, półki i półki. Tam musiał być tysiąc, a może i więcej różnych bootlegów.
Wracając do lat 80-tych, czy widzisz wiele zmian w tym, jak działają muzyczne interesy?
Nie jestem co do tego całkiem pewien, ponieważ mieliśmy naprawdę szczęście i myślę, że byliśmy raczej mało znani dla przemysłu muzycznego przez to, że nagrywaliśmy dla wytwórni niezależnej. Nigdy tak naprawdę nie brałem udziału w tak zwanym przemyśle muzycznym, ponieważ zawsze byliśmy jakby na jego obrzeżu. Trudno mi oceniać. Nie musieliśmy zbyt często robić interesów z szefami firm nagraniowych. Oczywiście, jeśli jeździliśmy do Ameryki, robiliśmy to, jest to całkiem ograniczone doświadczenie, Przypuszczam, że licencje w całej Europie są ważne dla wytwórni, ale aktualnie ich nie podpisujemy, jesteśmy związani z Mute i mamy z nimi kontrakt. Ameryka jest jedynym miejscem, gdzie obecnie podpisaliśmy umowę.
Co sadzisz o ostatnich powrotach zespołów takich jak Sex Pistols, Van Halen, The Eagles?
Myśleliśmy że może byłby to dobry pomysł, by zrobić album i ściągnąć Vince'a z powrotem, by mieć oryginalny skład i wyruszyć na trasę z pierwszym albumem (śmiech). Vince wciąż mówi do nas, że chce wrócić i programować dla nas na tej płycie, mówił to jako żart, ale kiedy powtórzył to po raz 20, zaczęliśmy myśleć "czy on jest poważny?". Mówił to zbyt wiele razy, by miał to być żart (śmiech).
Czy kiedykolwiek czułeś się zrezygnowany?
Myślę, że byłem parę razy, kiedy czułem naciski i myślałem "czy to jest tego wszystkiego warte?" Ale kiedy zaczynasz to rozważać myślisz, że to Cię naprawdę cieszy, a ja kocham pisać piosenki i kocham cały ten aspekt bycia w grupie, kocham komunikowanie się z ludźmi. Jeżeli z czegoś rezygnowałem, to tylko dlatego, że napór był zbyt duży. Jednak po tygodniu żałowałem.
Czy kiedyś osiągnąłeś moment, gdy miałeś już dość sławy?
To naprawdę nie jest takie złe. Ciężko jest być rozpoznawanym w każdym z tych krajów, ale jeśli ludzie mnie poznają, są zawsze bardzo fajni, więc nigdy nie robiłem z tego problemu.
Jak obecnie radzisz sobie z godzeniem Twojego osobistego życia i pracy?
Pracuję cały tydzień, wyjeżdżam na całe tygodnie i wracam do domu na weekendy (śmiech).
Wielu fanów odbiera Twoje teksty całkiem poważnie. Czy czujesz jakąś odpowiedzialność za efekty, jakie Twoje słowa mogą wywołać?
Zawsze piszę o rzeczach, które mnie interesują i mam nadzieję, że interesują one również innych ludzi, którzy mogą czuć podobne emocje. Jeśli to niekorzystnie wpływa na ludzi, myślę, że nie mogę ponosić odpowiedzialności za to. Jeśli musiałbym się martwić, o każde słowo,
które piszę, czułbym się jak cenzor. Myślę, że piszę co czuję i ludzie z pełną wiarą rozumieją o co mi chodzi. Jeśli odbierają to źle i czują nastrój samobójczy, lub coś takiego, myślę, że oni prawdopodobnie zaczynali z osobistymi defektami i jeśli nie ja, to Ozzy Osbourne mogłby ich zmusić do tego.
Czy jest coś w Twojej karierze, nad czym się zastanawiasz i mówisz: "Nie powinienem tego robić"?
Wszyscy wiemy, że mieliśmy fazę, kiedy zabiegaliśmy zbyt mocno o popularną prasę i myślę, że nasz ówczesny image był naprawdę zły, ale z kilku powodów to nie powinno nas krzywdzić. Myślę, że to może powinno być bardziej szkodliwe, niż było. Mogę powiedzieć, że naprawdę tego żałuję,
Jak myślisz, jaka jest Twoja misja?
Moim marzeniem jest to by być muzykiem. Zdawałem sobie z tego sprawę od bardzo młodego wieku. Nigdy nie rozważałem tego by robić coś więcej. Kiedy po raz pierwszy opuściłem szkołę nie wiedziałem, co mam robić, musiałem znaleźć pracę, ale byłem totalnie nieszczęśliwy Dlatego właśnie ludzie są nieszczęśliwi, dopóki nie znajdą swojego ulubionego zajęcia. Miałem szczęście, że ja znalazłem moje całkiem szybko.
Co świat może zyskać z Twojej muzyki?
Myślę, że jest w niej pewna dawka piękna, a piękno jest ważne.
DAVE GAHAN: Ale pogadamy sobie jeszcze kiedyś.
|